Na początku roku 2005, w ramach zbliżającej się 60 rocznicy końca II wojny światowej, polscy władcy polityczni i medialni postanowili wkurzyć Rosjan, co też im świetnie wyszło. Oskarżanie współczesnych Rosjan o zbrodnie systemu stalinowskiego (Stalin był Gruzinem) okazało się bardzo skuteczną metodą. Najgorszym oskarżeniem było to, że Rosjanie nie zrozumieją, że walcząc z Niemcami, narzucali innym krajom komunizm. Próba zauważenia, że stalinizm zniszczył wielu Rosjan skutkowała oskarżeniami o komunizm i rusofilstwo.
W roku 1944 Armia Czerwona przeszła przez Zachodnią Ukrainę. Dziadka, jak i wielu innych mężczyzn z wioski wzięto do wojska. Polaków do armii Berlinga (II Armia WP), Ukraińcom nie dano wyboru - szli do Armii Czerwonej. Jeśli akurat jakiś był w bandach UPA i "znikł", to jego gospodarstwo spalono dla przykładu. A że wioska była w większości kryta strzechami, to strach padł na wszystkich, bo gasić nie pozwalano.
Wojsko frontowe odeszło, w wiosce zostały kobiety, starcy, dzieci, nocami pojawiali się banderowcy a w dzień wojsko radzieckie.
Na gospodarstwach kwaterowano rannych żołnierzy, którzy formalnie uciekli z pod czołgów Kostuchy,
by nabrali sił do dalszej służby w charakterze mięsa armatniego. U babci też był niejeden.
Do dziś mamy w domu chochlę zrobioną przez jednego podobno z resztek samolotu... Babcia szczególnie
zapamiętała jednego młodego Rosjanina (chyba). On dużo płakał "Mater' Boża pomyłuj", bo go wszystko mocno
bolało, ale jakoś powoli zdrowiał. Pewnego dnia przyszło do niego
wezwanie, żeby się stawił w miejscowej jednostce, bo front wzywa. Babcia chłopaka nie puściła, ale
sama poszła do miejscowego radzieckiego komandira.
Na marginesie należy napisać, że babcia nie jest osobą odważną: boi się myszy, urzędników z
atrybutami władzy w postaci pieczęci i papieru, boi się przejść wiaduktami ponad torami, itd...)
Nawrzeszczała na Rosjanina(?), że chłopakowi bliżej do cmentarza, niż na
wojnę, i by się od niego jeszcze odczepili. Na to komandir nawrzeszczał, że głupia baba, wieśniaczka
zacofana, co nic nie rozumie a chłopak ma się stawić.
Co było robić? Chłopak poszedł, ale nie wysłano go na front, tylko gdzieś do kuchni na tyłach. Może przeżył - nie wiemy.
Tak, babcia wiedziała o wywózkach, Syberii, egzekucjach i więzieniach.
Tak, babcia broniła rosyjskiego(?) chłopaka, zamiast traktować go jako wroga lub przynajmniej pasożyta
jedzącego za darmo, którego mogła się w prosty sposób pozbyć z domu.
Czy Rosjanie to zrozumieją? Może...
Czy Polacy to zrozumieją? Może...
Czy miłośnicy prostych odpowiedzi na proste pytania to zrozumieją? Na pewno nie zrozumieją i to
niezależnie od narodowości.
Do spisu opowieści z dawnych czasów i nieistniejącego świata.
==============================