W maju 2000 miasto postanowiło dawać dofinansowania tylko organizacjom zarejestrowanym w Gdańsku i jednocześnie dało nam podobno około 6000 złotych na basen i zawody, pod warunkiem, że przyniesiemy papiery o dokonanej rejestracji.
Trzeba było:
1. Napisać statut i skonsultować z ludźmi,
2. Zebrać podpisy członków założycieli,
3. Zebrać komitet założycielski by podpisali wniosek do sądu
4. Zanieść wszystko do sądu i wpłacić 30 złotych.
To zrobiliśmy latem 2000.
Jednocześnie zwróciliśmy się do Prezydium Zarządu Wojewódzkiego Ligi Obrony Kraju,
by się zgodzili na
rejestrację nowego stowarzyszenia z siedzibą w siedzibie naszego klubu, skupiającego
członków Klubu Płetwonurków "NEPTUN" LOK oraz ich sympatyków.
To jest ważne,
by uniknąć kwasów i złości, poza tym mamy i sprzęt i dostęp do sal wykładowych,
magazyn i księgowość, to po co to tracić? Dla jakiej idei?
Wcale nie mamy zamiaru likwidować klubu
LOK, bo ta instytucja też ma swoje zalety.
Do statutowych zalet LOK należy między innymi zapis o działaniach w sprawie
ochrony środowiska. Poza tym, kiedy dyskutuje się z jakimiś ludźmi, z którymi
się trudno dogadać, szczególnie ze starszej generacji, czasem pada pytanie: "a
kogo właściwie pani (pan) reprezentuje?". Odpowiedź: "Ligę Obrony Kraju"
zamurowała już niejednego.
LOK jako organizacja z pięćdziesięcioletnią prawie tradycją jest
postrzegana (jednak!) jako coś stałego, łącznik między starymi i nowymi
czasami, co jest ważne szczególnie w obecnym okresie ciągłych zmian, reform,
burzenia, by może zbudować... Na dodatek daje więcej praw dzieciom niż postępowe i
demokratyczne Prawo o Stowarzyszeniach.
W końcu września 2000 było posiedzenie Prezydium Zarządu Okręgu w Gdańsku, i
mimo, że statut LOK tego nie przewiduje, zgodzono się byśmy się oficjalnie
rejestrowali. Z drugiej strony wysłali do Warszawy list z propozycją odpowiedniej
zmiany w statucie. Podobno jednak Warszawa nie była tym zachwycona
Każdy ma świadomość, że wiele klubów dawno tak zrobiło, ale my byliśmy chyba
pierwszymi, ktorzy zaproponowali oficjalnie założenie stowarzyszenia w
stowarzyszeniu LOK. Z drugiej strony nikt nie ma prawa nam zakazać tworzyć
nowych stowarzyszeń.
Tu jest kopia statutu w wersji po październikowych konsultacjach z Urzędem Miejskim u pani Araszkiewicz.
Kto by się spodziewał, że to będzie początek kłopotów?
Przecież pracownicy Urzędu Miejskiego byli zawsze bardzo przyjaźnie nastawieni do różnych organizacji pozarządowych...
Niestety, w końcu listopada 2000 okazało się, że sąd oddał nowy tekst znów do konsultacji w Urzędzie Miejskim do pani Araszkiewicz, i nagle okazało się, że wszystko mamy do bani, niejasne cele, sprzeczne z prawem i niespójne. Główny zarzut sprzeczności z prawem dotyczył prawa naszych dzieci do głosowania na walnych zebraniach.
Alik dostał statut wzorcowy i trzy doby na dostosowanie się, a jako motywację
przepadnięcie przyznanych dofinansowań, jak nie skończymy rejestracji do 20.12.2000.
Mnie nie było wtedy w Polsce.
Skutek najlepiej ilustruje zmiana celów: z wychowania obywatelskiego na krzewienie kultury fizycznej.
Tu jest wersja z Urzędu Miejskiego. To jest dowód rzeczowy w przyszłej sprawie o kolejne rejestry.
Dnia 14.12.2000 Sąd zarejestrował nas i nasz statut, ze wszystkimi błędami wynikającymi z pośpiechu.
Wędrówka po internecie uświadomiła mi, że inni też miewają kłopoty z rejestracją.
Szczególnie jeśli nazwali się "Opozycyjnym Stowarzyszeniem na Rzecz Rozdwojenia
Jaźni. Do tego doszło, że zorganizowali półgodzinną głodówkę przed sądem z
dziesięciominutową przerwą śniadaniową!
Cała opowieść jest tu:
http://www.free.ngo.pl/rozdwojenie/historia.htm
Ale, w końcu mieliśmy rejestr i dostaliśmy pieniądze na basen na dzieci, na chwilę przed końcem roku, czyli przepadkiem na rzecz skarbu państwa.
Uwinęliśmy się sprawnie: wszystko trwało mniej niż trzy godziny.
Potem wypełniłam sądowe PITy. Teraz to trzeba wypełniać, bo rejestry robią się centralne, skomputeryzowane, system komputerowy robi PROKOM, sąd jest w Gdyni w budynku po prawie padłym PLO, tam jest kocioł, wszystko się kłębi i nikt nic nie wie.
Porobiłam ujednolicone wersje statutu, wnioski o rejestracje wszystkiego we wszystkim i wysłałam pocztą 05.02.2001.
Najpierw przyszła zwrotka w marcu - kratki nie zakreślone, zarząd nie uwierzytelniony i lokal bez tytułu prawnego. Kratki zakreśliłam, tytuł napisałam, zarząd się uwierzytelnił w sądzie.
Potem w maju 2001, po monicie przyszła następna zwrotka: że tytuł prawny do lokalu nie ma adresu, i chcą listę obecności na walnym zebraniu i uchwałę walnego zebrania o wyborze zarządu i to w dwóch egzemplarzach, jakby im protokoły nie wystarczały. Papiery dla nich sporządziliśmy, ale to już zaczyna być denerwujące. Znów mamy rosnące zobowiązania, miasto ma dla nas pieniądze, a my nie mamy wpisanego zarządu, by podpisać kwity dla miasta... Trochę się wściekłam - zaowocowało to listem do Rzecznika Praw Obywatelskich i ministra sprawiedliwości. Te sądy sobie już w siuśki lecą.
Nawet urząd skarbowy nie może nas zarejestrować z powodu braku rejestru...
W sierpniu 2001przyszła kolejna nawrotka:
po pół roku od dostarczenia statutów zaczęto je czytać i tym razem nie spodobała się pracownicy Urzędu Miejskiego możliwość nagradzania wyróżniających się członków. Karać można - bez problemów, do oporu, ale nagradzanie jest według niej niezgodne z prawem, bo za pracę społeczną nie należy się wypłata.
Poza tym zgłaszali pretensje, dlaczego księgowa jest wpisana w formularzach wśród osób upoważnionych do reprezentowania klubu, jeśli nie jest członkiem zarządu. Dopiero teraz, po wielu miesiącach...
A ja byłam wtedy w Norwegii.
Po powrocie uzgodniłam z Urzędem Miejskim uściślony tekst paragrafu o nagrodach, dopisując, że "w formie odznak, dyplomów lub drobnych upominków", a do sądu napisałam, by uwzględnili to jako poprawkę redakcyjną, nie wymagającą zwoływania walnego zebrania.
Dodatkowo chcieli nowy tekst uchwały o wyborze zarządu zawierającą ilość głosujących, za, przeciw i wstrzymujących się.
Zrobiłam to i zobaczymy, co się stanie...
Kolejna odsłona z października 2001: sąd zarządał zaświadczenia o tym, że członkowie naszej komisji rewizyjnej mają PESELe, albo poświadczone notarialnie kserokopie ich dowodów osobistych.
Chłopaki podali swoje PESELe i w końcu był koniec...
Oskarżeni o przestępstwo mają adwokata z urzędu, a my musimy walczyć sami... Tylko dlatego, że coś nam się chce... Mafiosom jest łatwiej...
Rzecznik Praw Obywatelskich napisał mi, że wszyscy się skarżą, a Ministerstwo Sprawiedliwości chce monitorować swoje dzieło przez rok, bo na razie jest za wcześnie na wnioski... Sprawiedliwe...
Aż nas w końcu 07.11.2001 wpisano do tego KRS-u: z zarządem, komisją rewizyjną i statutem.
Nareszcie...
Ostatnia aktualizacja 09.11.2001. Basia Głowacka.
kontakt: Basia Głowacka tel/faks: 3472632, e-malia: jastra@ jastra.com.pl
==============================