Jak stworzono bezrobocie w Polsce XXI wieku

Zlikwidować składki na ZUS!

Brzmi to jak slogan UPR? A z czego nasze biedne państwo będzie żyć? A co z budżetówką i emerytami, rencistami i inną kiełbasą wyborczą? A z czego będzie żyć Prokom i jego zleceniodawcy? A dookoła czego będą krążyć łapówkodawcy? Nawet Bill Gates zbiednieje bez podatku od-ZUSowego z biednej Polski.

Odpowiedź jest jasna: przecież jest VAT, akcyza i inne podatki. Podatki płaci każdy, nawet najbardziej zapijaczony, bezdomny nurek kanałowo - śmietnikowy, który rujnując zdrowie buduje naszą soc...ną Ojczyznę.

VAT i akcyza to podatek obrotowy: nie ma transakcji - nie ma podatku. Niknie więc bariera zaporowa przed podejmowaniem działalności gospodarczej przez biedotę, czyli wybór: nie mieć nic, ale mieć (półgrobowy) spokój, albo nie dość, że nie mieć nic, ale jeszcze mieć na głowie komornika i długi wobec ZUS zanim zarobiło się pierwszą złotówkę. Początkujący kapitalista (he, he...) musi najpierw oddać na ZUS i chore kasy minimum 574,71 złotych, miesięcznie, dopiero potem może zatrzymać by przejeść, przehulać lub zainwestować w "firmie" choć jedną złotówkę.

Czyli, łopatologicznie:
egzemplarz bezrobotnej biedoty widzi możliwość świadczenia usług, z których miesięczny dochód miałby być 500 złotych. Po zarejestrowaniu działalności gospodarczej nie dość, że nadal nie ma nic, ale jeszcze ma co miesiąc ma prawie 100 złotych nowego długu wobec ZUS, grożącego karami 5000 złotych każda, plus odsetki i egzekucją z całą siłą państwa "prawa".

To jest bardzo atrakcyjna perspektywa dla bezrolnego mieszkańca wioski popegeerowskiej pod Mrągowem, który za takie pieniądze żyje z całą rodziną przez miesiąc albo i dłużej. A skąd ma te pieniądze, jeśli cały aparat państwowy dba o to, by dawno zdechł z głodu lub ze wstydu, że jest politycznie nieprawidłowy i nie rozumie, że nareszcie żyje w wolnym kraju dążącym do Unii Europejskiej ze średnią pensją ponad 2000 złotych na miesiąc?

Inspekcja pracy dba, by się okresowo nie zatrudnił: umowa o pracę powoduje tyle zachodu dla pracodawcy, że byłby chory, gdyby to popełnił. Desperata czekają badania wstępne, okresowe u Lekarza Medycyny Pracy (LMP) oraz szkolenie wstępne i stanowiskowe Bezpieczeństwa i Higieny Pracy. Czyli taki pracownik musiałby na wstępie przynajmniej zarobić na znalezienie LMP, dojechanie do LMP i opłacenie usługi LMP. Na koszt pracodawcy oczywiście. Dla dobra pracownika oczywiście.

ZUS dba, by biedak nie zatrudnił się nawet na umowę zlecenie: delikwenta trzeba nie tylko opłacić, ale jeszcze i z pełnym ZUSowym rytuałem zarejestrować i wyrejestrować, nawet jeśli praca trwała godzinę. Czyli nie dość, że musi zarobić na swój podatek i ZUS, ale jeszcze i na ZUSową papierologię i dochody Prokomu. Na pohybel ZUSowi dławiącemu się nadmiarem papierów. Na koszt pracodawcy oczywiście. Dla dobra pracownika oczywiście.

A może tak szkolenia z przedsiębiorczości? Ktoś przy tym zarobi, trochę pieniędzy unijnych się przemieli, walkę z bezrobociem odfajkuje... Podobno w USA i w Chile takie programy mają fantastyczne efekty... A jaki z tego będzie skutek u nas? Założę się, że spośród biedoty popegeerowskiej nikt swojej firmy nie zarejestruje, no chyba, że ZUS i Sejm zmądrzeje, w co nie wierzę albo mafia wesprze pieniędzmi do prania, w co uwierzę... Znam ja taką rozpadającą się wioskę, zamieszkałą przez starców - emerytów i kilku bezrobotnych, a w niej sklep, że hej!

W porównaniu z ZUSem urząd skarbowy jest bardzo tolerancyjny i wyrozumiały: nie ma wymagań wstępnych i ma różne oferty systemów podatkowych w zależności od wielkości i rodzaju działalności gospodarczej. Prawie jak sieci telefonii komórkowej!


Bardzo łatwo jest wyselekcjonować grupę obywateli, którzy żyją nielegalnie. To ci, którzy nie mają pracy ani zasiłków a żyją. Jakim cudem? Jeśli jakieś osoby w rodzinie się prostytuują, to reszta rodziny czerpie zyski z nierządu, czyli do paki. Z dzieciakami na czele. A może dochody ze zbioru jagód i grzybów w lesie wystarczają na utrzymanie rodziny przez resztę roku? Nie wierzmy w cuda!. 99,5 takich ludzi żyje z drobnego przemytu lub nielegalnej pracy, czyli w naszym ukochanym kraju rządzonym przez związki zawodowe z przestępstwa. Jak zostaną złapani przez Inspekcję Pracy to popamiętają. Ten, co ich zatrudnił też. Ostatnio okazywało się, że powiatowi inspektorzy pracy nie ścigają biedaków ze swojego podwórka dość aktywnie, więc postanowiono przyjemność kontroli zostawić inspektorom wojewódzkim. Pewnie lepiej opłaconym i odleglejszym od miejscowiej biedy.

Ale te nielegalne, brudne pieniądze stają się bardzo mile widziane po przemieleniu przez jakikolwiek sklep, kasę fiskalną i VAT. I tak się okazuje, że nasze ukochane państwo czerpie zyski z nierządu, przemytu i pracy na czarno. Przy okazji karmią się różne bezużyteczne pasożyty tępiące drobne "mrówki" graniczne i osoby pragnące coś zarobić poza oficjalnymi mafiami: pruszkowską, wołomińską i partiami na ich usługach.

A może o to chodzi? W końcu oficjalne mafie też dają zatrudnienie i środki. No... różne... I nie ma problemów z Kodeksem Pracy, Ordynacją Podatkową czy ZUSem.

Łatwiej jest teraz zrozumieć, dlaczego drobny rolnik siedzący z rodziną na swoich 5 hektarach jest wrogiem klasowym. Taki człowiek, grzebiący się z rodziną we WŁASNEJ ziemi, jedzący WŁASNĄ żywność, która jest nieopodatkowana, niezależna od łaski polityków i inspektorów jest niebezpieczny dla systemu okradania obywateli.

Mówi się, że oni zjadają wszystko, co wyhodują. A co w tym złego, jeśli człowiek zjada uczciwie zapracowany chleb czy wykopane ziemniaki? A co z innym obywatelem przejadającym całą wypłatę, bo na więcej nie starcza? Czy do niego trzeba też z pretensjami, że przejada wszystko, co zarobi?

Oskarża się naszych rolników o chęć rozwalenia Unii Europejskiej przez sam fakt swojego istnienia. Nie mogę się nadziwić tej propagandzie, że Unia woli kilka milionów dodatkowych bezrobotnych, apatycznych nędzarzy niż drobnych rolników utrzymujących się z własnej pracy. Chyba nawet Unia w to naprawdę uwierzyła. A że się sama zapętliła w swoich dotacjach i górach produktów produkcji rolnej? Pewnie uważają, że najtańszym sposobem utylizacji tych gór hm... żywności to załatwienie kogoś, kto to zje. Transport do głodującej Afryki jest daleki i można oberwać przy okazji kolejnej bijatyki między jakimiś atakującymi i atakowanymi. Transport do Polski jest bliższy... Czy o to chodzi?

Dlatego proponuje się drobnym rolnikom oddanie ziemi w zamian za dożywotnią rentę. Rentę dla kogo? Oddającego? A co z jego dziećmi?

Jest kraj w którym przeprowadzono podobną operację. W Norwegii jest dużo reniferów hodowanych przez grupę rodzin lapońskich. Niestety pojemność środowiska się skończyła i stwierdzono, że należałoby coś ograniczyć. Stwierdzono, że należy ograniczyć liczbę hodowców. Zaproponowano renty, szkolenia a jaki był skutek? Ilość hodowców się zmniejszyła, ilość reniferów się nie zmniejszyła, za to zwiększyło się bezrobocie wśród młodzieży i konsumpcja alkoholu.
No tak, ale w Norwegii dla pokrycia deficytu budżetowego rząd po prostu zwiększy wydobycie ropy...

U nas jest inaczej. Mówi się, że dzieci rolnika pójdą do miasta za chlebem albo założą działalność gospodarczą, załatwią sobie długi i komornika. Mami się ich perspektywami szczególnie tzw. "agroturystyki". Ślicznie, ale bez kilku hektarów ziemi, by wyżywić te kurki, krówki i koniki i całorocznego gospodarstwa by tego dopilnować i przechować, tego się nie da utrzymać. Co więcej, obecnie te kilka hektarów ziemi zwalnia drobnych rolników od normalnych zaporowych warunków podejmowania działalności gospodarczej. Nawet warsztat samochodowy w tej samej wsi w rodzinie rolniczej jest inaczej oZUSowany niż w rodzinie bezrolnej. I komu jest lepiej? I kto ma z tego zysk, że innym jest gorzej? Komu zależy na tym, by ludzie z miasta nagle kupowali kilka hektarów ziemi, by się stać "rolnikami"?

Zaraz słychać teksty, że "rolnicy nie płacą podatków, nie płacą ubezpieczeń".
A to nie jest tak...
Rolnik płaci swoje ubezpieczenie. Rolnik płaci podatek gruntowy. Wszystkie towary ze sklepów są opodatkowane. Każdy nowy podatek dla rolnika, odbije się wzrostem cen żywności, czyli wzrostem obszaru biedy. Coroczne akcje skupu (bez zapłaty) płodów rolnych pokazują, że to nie rolnicy zbierają śmietankę w rolnictwie.

Okradani w inny sposób obywatele - nierolnicy muszą finansować szalone pomysły szalonej komputeryzacji ZUSu, Prokomu, wielkich skanerów, komputerów, baz danych, kont, rozliczeń, wiedząc, że to wcale nie jest odkładanie pieniędzy na własną emeryturę, nawet, jeśli rząd ciągle wciska kit, że jest inaczej. O ileż byłoby prościej po prostu pobierać i rozliczać podatki? Urzędy skarbowe to jeszcze wciąż umieją, bo pewnie nikt ich nie odważył się zreformować. A ZUS niech już się skupi na wypłatach rent i emerytur, bo do tego jest powołany.


Istnieje mit o tym, że pracy i miejsc pracy jest ograniczona ilość, dlatego należy chronić rynek pracy przed osobami nieuprawnionymi.

Nieuprawnionymi osobami są na przykład cudzoziemcy, poza nielicznymi wyjątkami oficjalnie zatrudnionych fachowców, zwykle przedstawicieli zagranicznych koncernów, którzy przy tej okazji też mają swoją ścianę płaczu. Pozostałych niby to ściga się, ale toleruje jako podklasę, warstwę prawie niewolniczą, źródło taniej siły roboczej, pozbawionej praw, zagrożoną deportacją, źródło dochodów swoich mafii, które obrabują, pobiją, ale nie deportują i nie wstawią jakiejś gapy do paszportu.

Właśnie pokazali w teleogłupiaczu budowlańców z Białorusi, którzy mieli pozwolenie na pracę w Warszawie, ale polski pracodawca skierował ich na budowę do Gdańska, skąd zostaną ekspresowo deportowani. Czy to ONI popełnili przestępstwo? Jeśli tak, to jakie? A czy dostaną wypłatę? A czy dostaną gapy do paszportów?

Ale nawet ta podklasa tworzy miejsca pracy: wystarczy popatrzeć na wygląd polskich pomocników wietnamskich handlarzy na targu w Gdańsku: te czarno-czerwone nosy, podbite kaprawe oczka, te buźki, które mydło widziały na Wielkanoc... Nigdy nie widziałam, by tacy targali torby dla Polaka, ale dla Wietnamczyka targali. Czyli pracowali, może za grosze, ale te grosze albo zaraz zamienią na akcyzę, albo tylko na VAT za chleb i może litr skwaśniałego mleka otrzymanego za darmo i nie wylanego do kanalizacji. Na dodatek tych groszy nie ukradli ani nie wysępili. Zarobili je uczciwie i nielegalnie. Legalnie mają prawo zdechnąć.

Kolejnym obiektem troski władzy są emeryci i renciści, by przypadkiem nie zaczęli pracować i zarabiać. Emerytura jest w końcu formą dożywotniej nagrody za życie przepracowane dla społeczeństwa. Emerytura jest opodatkowana. Jeśli emeryt zacząłby pracować to też by płacił podatki: od dochodu, no i VAT od kupionych dóbr doczesnych. Raczej tych wyżej oVATowanych, bo chyba na chleb i mleko emerytura wystarcza...
Czyż emeryt zabierałby miejsca pracy młodym? No cóż, bywają takie przypadki, że człowiek jest zbyt stary, by umieć odejść z pracy i trzeba go wyrzucić. Jednak to powinna być sprawa pracodawcy. A jeśli ten emeryt jest pracodawcą? To wtedy mamy kłopot, na przykład papieża - męczennika Jana Pawła II.

To samo renta: jest to kompenstata z powodu nieszczęścia lub choroby, jej głównym celem jest dać człowiekowi możliwość żyć i się leczyć. Jeśli taki znajdzie sobie pracę, to będzie płacić podatki: dochodowy, no i VAT po zakupach. Ale nadal jest chorym człowiekiem, który musi się leczyć i obowiązkiem państwa jest mu to zapewnić. A ponieważ jest chorym człowiekiem, to nigdy nie wiadomo, czy jutro będzie mógł pracować.

Na przykład, człowiek chory na serce, którego stan zależy od pogody.
Czy on jest zdolny do pracy? W zasadzie tak.
Czy jest zdolny do regularnej pracy? W zasadzie nie.
Czy praca jest mu potrzebna jak lekarstwo? Tak.
Czy państwo musi mu utrudniać i tak trudne życie? Nie.
Nie może być alternatywy, że "jak zacznę pracować to stracę rentę". Utrata renty powinna być spowodowana najwyżej wyzdrowieniem, a nie uzyskaniem dodatkowego dochodu. Przecież jeśli dochód będzie dość duży to z samych podatków państwu zwróci się renta sama, bez rytuału odbierania czy uzdrawiania mocą lekarza orzecznika ZUS.

Czasem dochodzi do uciesznych sytuacji:
była taka sobie majowa migawka telewizyjna z jednego strajku bezrobotnych w jakiejś gminie. ZUS uznaje kobietę bez nogi za zdolną do pracy, jakiś miejscowy kapitalista chce ją ztrudnić bez tej nogi, ale LMP uznaje ją za niezdolną do tej pracy. Kobieta pytała się, co ma zrobić ze sobą i z dziećmi? Odpowiedzi nie podano na antenie. Pewnie to było "idź się powieś" czy coś w tym stylu.

Czy rencista odbierze pracę zdrowemu człowiekowi? Bez złudzeń! Kobieta bez nogi może pracować przy komputerze, ale listonoszką raczej nie zostanie. Osoba niewidoma raczej nie będzie pracować przy kasie, ale może być tłumaczem "na żywo". Nawet jeśli przy tej pracy osiągnie kosmiczne dochody, to nadal będzie osobą, której trzeba pomagać. Jeśli pracodawca mimo wszystko chce zatrudnić osobę chorą, to jest to jego sprawa. Jest bardzo mało przypadków do których powinien się wtrącić lekarz, ale i to powinno być robione z umiarem. Żadna ze stron nie powinna być karana z tego powodu. A jeśli osoba chora sama sobie, a może komuś jeszcze stworzy miejsce pracy, to powinna być nagrodzona, a nie straszona "ozdrowieniem" i barierową składką na ZUS.

A jak motywować ludzi do rozliczania VATu? Można na koszt państwa każdemu podmiotowi dać kasę fiskalną: 2,8 miliona podmiotów x 1000 złotych to ledwie mniej niż połowa początkowych kosztów komputeryzacji ZUS i mniej niż koszty jeszcze planowane. Nawet sprzedawcy pietruszki na rynku mogliby ją pożyczyć w zamian za placowe, albo płacić podatek ryczałtem. W ten sposób opodatkowani byliby nawet wietnamscy czy ormiańscy handlarze i nurki śmietnikowe.

Potem sprawa jest prosta: płacisz podatek dla społeczeństwa, to masz prawo do zasiłku chorobowego od społeczeństwa, a w przyszłości do emerytury lub renty. Przede wszystkim należy zlikwidować bariery formalne i finansowe przed podejmowaniem pracy u kogoś lub u siebie. Człowiek podejmujący pracę nie powinien tracić, bo wtedy traci społeczeństwo.

Podstawową sprawą jest, że obywatel ma utrzymać siebie i swoją rodzinę. Społeczeństwo i Unia Europejska w szczególności się same wyżywią. Rząd zresztą też będzie musiał sobie poradzić i się jak zwykle wyżywi. Nie może być tak, że jedna osoba pracująca musi utrzymać swoją rodzinę, opłacić obecnego emeryta, uzbierać na swoją emeryturę, utrzymać jakieś dziecko w wieku szkolnym, dwóch bezrobotnych i pięciu urzędników państwowych.


A Prokom?

Też sobie poradzi. Może na przykład zacząć sprzedawać programy komputerowe, jeśli będą dla kogoś użyteczne. Może ktoś coś od nich kupi. Mogą też skupić się na organizowaniu zawodów tenisowych "Prokom - Open" i przyjęć dla ważniaków, bo to im najlepiej wychodzi. Ale od kasy państwowej WON! Nawet jako podwykonawca podwykonawcy dwudziestego poziomu podwykonawstwa.

Koszty biedy, bezrobocia, apatii, zasiłków, upadku gospodarczego regionów poniosą wszyscy, nawet ci najbogatsi.
Jest pewien moment, kiedy nawet najbogatsi ludzie zamknięci w strzeżonych osiedlach, zaczynają się zastanawiać, czy aby tylko oni płacą swoim ochroniarzom... Ten moment już jest bliski... Mafie muszą pokryć koszty swojej działalności, a te rosną... Właśnie okazało się, że ochroniarze jednego z banków byli w grupie napadającej na ten bank...

A historia mówi, że bywają rewolucje, rewolty, bunty, tumulty, rozruchy... I niektórzy przy okazji coś zyskują a inni tracą... Nawet jeśli myślą, że wystarczy w pośpiechu wyjechać do innego kraju, w którym może jest nawet lepszy klimat...


Już niedługo czeka nas nowa nowa barieria w powstawaniu nowych drobnych firm i fala likwidacji istniejących związana z rejestracją przedsiębiorców w Krajowym Rejestrze Sądowym. Ten, kto miał jakikolwiek kontakt z tym dziełem Prokomu, bezdusznych rozporządzeń ministra Kaczyńskiego i z niedouczonymi referendarzami sądowymi nie mającymi pojęcia o tym, jak klasyfikuje się agencje celne, ten wie, że już wkrótce zbliża się kolejna fala wzrostu bezrobocia.

No, chyba, że ktoś zmądrzeje, ale, czy to możliwe?
Rakowski wróć?

21.06.2001 Pozdrowienia dla wszystkich, którzy tu dotarli.

Barbara Głowacka :jastra@ jastra.com.pl

(drobna "kapitalistka" w drobnej firemce)

============================== Great Seal of
Gdansk with mediewian ship

index do strony początkowej / to begin page