z pamietnika pieniacza
Najwiekszym chyba bledem nowej ustawy o ochronie zwierzat jest brak okreslenia, co rozumie sie w ustawie przez slowo „zwierze”.
Nie wyobrazam sobie, jak akt prawny tej rangi moze byc pozbawiony kluczowej dla niego definicji. Wprawdzie dla wielu osob (w tym zapewne dla wiekszosci poslow) kot to jeszcze zwierze, ale ryba juz nie bardzo – jednak zgodnie z obowiazujaca wiedza biologiczna zwierzeta to nie tylko ssaki i ptaki, ale takze np. gabki, czulkowce, jelitodyszce czy pajeczaki. Tak, wlasnie pajeczaki (Arachnoidea) beda glownym tematem tego artykulu. Przypomne jedynie, ze pajeczaki dziela sie na: skorpiony, spaweki, zaleszczotki, solpugi, pajaki, kosarze, podogony i roztocze.
Od dluzszego czasu krazy po Polsce, nawiedzajac glownie mniejsze miejscowosci, wystawa „Najstraszniejsze tarantule i skorpiony swiata”. Wystawa zjezdzila juz chyba caly kraj, wiec wiekszosc Czytelnikow ZB powinna pamietac charakterystyczne zolte plakaty i transparenty zachecajace dzieci i doroslych do obejrzenia z bliska wielkich, wlochatych, jadowitych pajakow (tudziez skorpionow). Wystawa krazyla sobie i krazyla, np. we wrzesniu ’97 byla w Krakowie.
Potem w pazdzierniku zaczela obowiazywac nowa, jakze doskonala ustawa o ochronie zwierzat. Jej art. 17 pkt. 5 stwierdza: zabrania sie dzialalnosci menazerii objazdowych. Zeby zas nie bylo watpliwosci (a beda, oj beda!), co jest a co nie jest menazeria objazdowa, zapobiegliwy ustawodawca w art. 4 stwierdzil, ze przez „menazerie objazdowa” rozumie sie podmiot gospodarczy prowadzacy dzialalnosc w zakresie organizowania obwoznych wystaw zwierzat. Poniewaz nie mialem watpliwosci, ze taka jest wlasnie wystawa pajakow i skorpionow, przekonany bylem, ze od pazdziernika ’97 firma „Exponer” (organizator wystawy) zwinie interes, a pajaki odesle do najblizszego ogrodu zoologicznego, jako ze: zabrania sie utrzymywania i hodowli, poza ogrodami zoologicznymi i wlasciwymi placowkami naukowymi oraz cyrkami, zwierzat drapieznych i jadowitych groznych dla zycia ludzi badz zwierzat (art. 20 ustawy o ochronie zwierzat). Z tym wiekszym wiec zdziwieniem zobaczylem w kwietniu br. plakaty informujace, ze rzeczona wystawa 'jest prezentowana' w Lodzkim Domu Kultury. Niewiele myslac, wyslalem odpowiednie pismo do Prokuratury Rejonowej Lodz-Srodmiescie.
Niepomny swoich poprzednich doswiadczen zwiazanych z podzialami wykroczenie – przestepstwo,(1) nie pogrubilem ani nie podkreslilem tej czesci doniesienia, w ktorej informowalem prokurature o nielegalnym posiadaniu zwierzat jadowitych, czyli o lamaniu art. 20 ustawy.
Naleza sie w tym miejscu wyjasnienia: otoz lamanie art. 17 pkt. 5 ustawy o ochronie zwierzat jest (jak lamanie wiekszosci innych jej zakazow) jedynie wykroczeniem. Wykroczenia nalezy zglaszac policji, przestepstwa zas prokuraturze, choc oczywiscie mozna i policji. W sprawach o wykroczenia orzekaja (jeszcze, bo jest to niezgodne z Konstytucja RP) kolegia, w sprawach o przestepstwa – sady. Lamanie zas art. 20 ustawy jest jednym z 5 (slownie: pieciu) przestepstw przewidzianych ustawa.
Za przestepstwo to mozna spedzic za kratkami nawet rok. Z tym, ze akurat to przestepstwo w porownaniu z pozostalymi czterema jest jakos dziwnie „pokrzywdzone”: sad nie moze orzec przepadku zwierzat, zakazu wykonywania okreslonego zawodu czy prowadzenia okreslonej dzialalnosci (co byloby tu bardzo wskazane), przepadku narzedzi lub przedmiotow sluzacych do popelnienia przestepstwa, sad nie moze tez orzec nawiazki na cel zwiazany z ochrona zwierzat, prawa pokrzywdzonego nie moze wykonywac organizacja spoleczna. Slowem: przestepstwo, ale jakby nie przestepstwo. W kazdym razie czyn zabroniony, za ktory karac nalezy.
W tym tez duchu oczekiwalem odpowiedzi z prokuratury. A dostalem informacje, ze sprawa zostala przekazana Komendzie Rejonowej Policji Lodz-Srodmiescie, jako ze organizowanie menazerii to jedynie wykroczenie, nie przestepstwo. Wezwany na policje w charakterze swiadka pytalem oczywiscie, gdzie zniknelo moje powiadomienie o lamaniu art. 20, jednak sympatyczny pan policjant powiedzial, ze te pajaki nie byly wlasnoscia organizatora wystawy (uwaga! to wazne! tak zeznal w sledztwie), lecz zostaly wypozyczone od prywatnych hodowcow, do ktorych i tak sie nie dojdzie, wiec lepiej zebym sie za to nie bral. Coz, z wladza sie nie dyskutuje. Tym bardziej, ze policja zadzialala wyjatkowo sprawnie i po kilku tygodniach otrzymalem wezwanie na kolegium w charakterze swiadka.
Podczas rozprawy mialem okazje obejrzec sobie wlasciciela firmy „Exponer” – pana Tomasza Buczkowskiego. Nie zrobil na mnie dobrego wrazenia, i na czlonkach kolegium chyba tez nie, bo wlepili mu grzywne w zawrotnej wysokosci 120 (slownie: sto dwadziescia) nowych zlotych polskich. Pan Buczkowski tlumaczyl sie, ze wystawy pajakow nie byly wystawami obwoznymi (przyniosl nawet na rozprawe slownik), lecz bylo to tournée wystawy stacjonarnej. Idac za jego tokiem myslenia, wystawa obwozna musialaby chyba byc w ciaglym ruchu, np. prezentowanie pajakow z okna przejezdzajacego pociagu (akurat w wagonach PKP robactwa nie brak). Buczkowski mowil tez, ze nie slyszal o nowej ustawie o ochronie zwierzat, bo gdyby slyszal, to by jakos charakter swoich wystaw zmienil.
I znow musze wyjasnic kilka spraw. Jeszcze zanim pan Buczkowski stanal przed lodzkim kolegium, goscilem w Warszawie. W strugach ulewnego deszczu spacerowalem po Lazienkach, gdy nagle dojrzalem dobrze mi znane, zolte plakaty reklamujace wystawy „Najstraszniejsze pajaki i skorpiony swiata” i „Najbardziej jadowite weze swiata”. Z wezami wiaze sie jeszcze calkiem inna historia: otoz gdy na wiosne wystawa wezy goscila w Boleslawcu, zwialy z niej mlode grzechotniki (ukaszenie grzechotnika jest smiertelne). Pisalo o tym w swoim czasie „Slowo Polskie”. Sprawa zajela sie boleslawicka prokuratura i organizatorowi wystawy (nie byl to pan Buczkowski, tylko calkiem ktos inny) przedstawiono zarzut narazania innych na utrate zycia i zdrowia. Do tej sprawy wroce za chwile, na razie jednak opowiem do konca, jak skonczyl sie moj spacer po Lazienkach. W drodze na dworzec wstapilem na komisariat policji, aby zglosic popelnienie przestepstwa. Gdy powiedzialem o co chodzi, policjant popatrzyl na mnie jak na wariata i odeslal do komisariatu na ul. Ludna – wlasciwego dla miejsca popelnienia przestepstwa.
Niestety, kazdy policjant ma obowiazek przyjac zawiadomienie o wykroczeniu czy przestepstwie, bez wzgledu na miejsce jego popelnienia. Gdy przypomnialem o tym dyzurnemu policjantowi, nakrzyczal na mnie, ze przeciez on ma wazniejsze rzeczy do roboty i jak chce mi sie czekac trzy godziny to on ode mnie to zawiadomienie przyjmie. Nie chcialo mi sie czekac trzech godzin, wrocilem wiec do Lodzi, skad wyslalem zawiadomienie bezposrednio do wlasciwej prokuratury. Niedlugo minie pol roku od tego czasu i nikt ani mnie nie przesluchiwal, ani nie poinformowal o przebiegu sledztwa (o ile takie jest prowadzone), choc usilnie probowalem sie czegos dowiedziec, wykorzystujac nawet legitymacje dziennikarska. Zostalem pouczony, ze nie jestem w tej sprawie pokrzywdzonym, wiec o wszystkim dowiem sie w stosownym czasie…
Nie do tego jednak zmierzalem. Otoz o sprawie pisala „Gazeta Stoleczna” (natychmiast po opublikowaniu artykulu dyrekcja Lazienek wymowila panu Buczkowskiemu umowe najmu, co tylko dobrze o niej swiadczy) – w duzym artykule wypowiadalem sie ja, prokurator (zdziwiony, ze chyba pierwszy raz mowi sie o ochronie zwierzat innych niz ssaki – otoz, panie prokuratorze, istnieja jeszcze chronione ptaki, gady, plazy i ryby) oraz sam pan Tomasz Buczkowski. Tlumaczyl, ze jego wystawe odwiedzila kontrola z Towarzystwa Opieki nad Zwierzetami i nie miala zastrzezen (wiec jak to? inspektorzy TOZ nie znaja ustawy o ochronie zwierzat???), a poza tym on doskonale zna ustawe o ochronie zwierzat, interesowal sie nia jeszcze przed jej uchwaleniem i nawet zwracal sie do poslow z prosba o informacje, co ma zrobic ze swoimi zwierzetami po wejsciu ustawy w zycie. Dziwne, jak to czlowiek raz zna, a raz nie zna obowiazujacych przepisow prawnych.
Wracajac do lodzkiego kolegium: pan Buczkowski grzywny nie zaplacil i odwolal sie do sadu od orzeczenia kolegium. 16.9.98 na sali Sadu Rejonowego w Lodzi stawili sie przedstawiciele chyba wszystkich lodzkich mediow: 2 telewizje, 7 stacji radiowych (w tym jedna katolicka), prasa lokalna i ogolnopolska. Jakby rzeczywiscie bylo sie czym pasjonowac. Dziwne, ze gdy pijany zwyrodnialec wyrzucil psa z czwartego pietra, jakos media sie sprawa nie interesowaly. W swietle telewizyjnych reflektorow pan Buczkowski wciaz upieral sie, ze jego wystawa nie jest obwozna, lecz ze jest to tournée wystawy stacjonarnej. Powolywal sie tez na edukacyjne walory swojej menazerii, jako ze ogladanie jadowitych pajakow to dla dzieci „piekna lekcja biologii”.
Zapytany przez sad, potwierdzil, iz wszystkie pajaki prezentowane na wystawie stanowia jego wlasnosc (czyli prawie wlasnorecznie podpisal sie pod moim wnioskiem do sopockiej prokuratury, wlasciwej dla miejsca zamieszkania Buczkowskiego, o ukaranie go za zlamanie art. 20 ustawy o ochronie zwierzat). Dal wiec kolejny raz dowod swojego kretactwa. W swietle telewizyjnych reflektorow sedzia uznal Buczkowskiego winnym i podtrzymal decyzje kolegium dotyczaca wysokosci grzywny.
Sygn. akt VI Kws 103/98
Wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej
Sad Rejonowy w Lodzi w VI Wydziale Karnym w skladzie:
Przewodniczacy SSR S. Wlazlo
Protokolant J. Twardowska-Kraszewska
Po rozpoznaniu dn. 16.9.98 sprawy Tomasza Buczkowskiego ur. 27.10.1937 w Piastowie, syna Zdzislawa i Zofii zd. Sochacka, oskarzonego o to, ze w dn. 3.4.-17.5.98 w Lodzi w LDK przy ul. Traugutta 18 bedac wlascicielem firmy „Exponer” zorganizowal menazerie objazdowa zwierzat pt. „Najstraszniejsze tarantule i skorpiony swiata” wbrew zakazowi z art. 17 pkt. 5 w zwiazku z art. 37 pkt. 1 ustawy z dn. 21.8.97 o ochronie zwierzat
Wyrok byl prawomocny, jednak w swietle telewizyjnych reflektorow pan Buczkowski odgrazal sie, ze bedzie sie odwolywal „do komisji sejmowych”. Moze odwolywac sie chocby nawet i do Strasburga, nie zmieni to faktu, ze ustawa jednoznacznie zabrania organizowania podobnych wystaw. Poniewaz facet zostal ukarany prawomocnym wyrokiem sadu, zgodnie z art. 13 ust. 1 i 2 ustawy Prawo prasowe (2) (Dz.U. z 1984 r. nr 5 poz. 24 z pozniejszymi zmianami) podaje jego adres, gdyby ktos chcial do niego napisac, zadzwonic albo odwiedzic osobiscie, zeby przekazac pozdrowienia i inne wyrazy:
„Exponer”
* Hafftnera 14/1
81-717 Sopot
0-58/551-42-34
To jeszcze nie koniec klopotow pana Buczkowskiego, jako ze czekaja go jeszcze sprawy w Warszawie (sadzac po dotychczasowym tempie, to pewnie kolo r. 2017) oraz w Sopocie (sam sie przyznal, co zostalo zapewne zaprotokolowane, ze jest wlascicielem jadowitych pajakow – czyz moglbym przepuscic taka okazje?). W ostatniej chwili dowiedzialem sie, ze mimo ukarania go za organizowanie obwoznych wystaw zwierzat, pan Buczkowski nadal prowadzi ten niecny proceder – tym razem jego pajaki zagoscily w Gliwicach. Na szczescie tamtejsi obroncy zwierzat sa czujni (podziekowania dla Kasi Matuszewskiej) i pewnie pan Tomasz bedzie mial kolejna przygode z Temida.
Obiecalem jeszcze wrocic do sprawy wezy. Otoz slupska(3) firma „Astra” rowniez organizowala, juz po pazdzierniku ’97 wystawy jadowitych zwierzat – tym razem nie byly to pajaki, lecz weze, ktore jako zwierzeta bardziej rozwiniete pod wzgledem ewolucyjnym, podczas jednej z wystaw „daly noge” i do dzis nie wiadomo, czy wszystkie zlapano. Na polecenie Ministerstwa OSZNiL(4) doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Boleslawcu zlozyl Wydzial Ochrony Srodowiska Urzedu Wojewodzkiego z Jeleniej Gory – oskarzajac organizatorow wlasnie o zlamanie art. 20 ustawy o ochronie zwierzat. Nie wiedziec jednak czemu, prokurator przedstawil wlascicielom „Astry” zarzut narazania ludzi na niebezpieczenstwo utraty zycia lub zdrowia (kto wie, moze kara jest w tym przypadku wyzsza?). Wykonalem kilka telefonow i ustalilem adres firmy, ktora na wiosne tego roku zorganizowala w Domu Kultury w Boleslawcu wystawe wezy:
PPUH „Astra”
* Gdynska 28
76-200 Slupsk
0-59/42-32-63
Zadzwonilem rowniez do tej firmy z pytaniem, czy posiadaja weze – co moj rozmowca potwierdzil, proponujac mi jednoczesnie wypozyczenie slonia i wielblada (sic!). Troche sie balem, ze ktos tu robi sobie ze mnie zarty, ale zawiadomienie do slupskiej prokuratury wyslalem i tak. I bardzo dobrze, okazalo sie bowiem, ze ta wszczela postepowanie, jednoczesnie przyznajac Osrodkowi „Zrodla” ni z tego ni z owego (moze taka premia za cala te prace?) status pokrzywdzonego w sprawie. Status pokrzywdzonego pozwala np. wystepowac jako oskarzyciel posilkowy w procesie (wedle nowego kodeksu karnego nastepuje to prawie automatycznie, wystarczy tuz przed rozprawa zglosic taka chec sedziemu), co umozliwia m.in. zadawanie pytan (rzecz jasna klopotliwych) oskarzonemu. Wprawdzie jezdzic do Slupska na rozprawy raczej nie zamierzam, ale zawsze mile jest wykonywanie prawa pokrzywdzonego – nikt nie moze mi odmowic informacji dotyczacych toczacego sie postepowania. Oczywiscie o wynikach sprawy poinformuje Czytelnikow ZB w moze juz nieco krotszym tekscie. Na koniec pozostaje pytanie: czy nalezy sie cieszyc z takiego obrotu sprawy? Niestety, nie. Ta sama bowiem ustawa, ktora zabrania wozenia po Polsce terrariow z pajakami, pozwala nie tylko obwozic, ale rowniez zmuszac do wystepow ku uciesze czlowieka liczne zwierzeta w cyrkach – rowniez jadowite i drapiezne. Wystarczyloby wiec, zeby pan Buczkowski dal swoim pajakom pileczke, kazal chodzic po linie (po pajeczynie?), a sam stanal wsrod terrariow z biczem – wtedy wszystko odbywaloby sie zgodnie z prawem i nikt nie moglby czepiac sie Cyrku Exponer. Ot, doskonala ustawa…
Krzysztof A. Wychowalek „Xpert”
Osrodek Dzialan Ekologicznych „Zrodla”
kaw@zrodla.most.org.pl
0-42/630-17-49
PS.
Wiadomosc z ostatniej chwili. Wystawa pajakow pojawila sie w Stargardzie Szczecinskim. Jezeli pojawi sie w Twojej miejscowosci, powiadom policje!
1. Zob. Krzysztof Wychowalek, Zwierze jest tylko rzecza [w: ] ZB nr 1(103)/98, s.64; oraz Zwierze jest tylko rzecza – czesc II [w:] ZB nr 9(111)/98, ss.35-37.
2. Juz po rozprawie pan Buczkowski byl w mediach przedstawiany jako „Tomasz B.”, natomiast wszystkie gazety opisaly, jak to w jego sprawie zeznawal „Krzysztof Wychowalek z Osrodka Dzialan Ekologicznych ZRODLA”. Wlasnie to jest naruszeniem prawa prasowego!
3. Przesluchujacy mnie w tej sprawie policjant uparcie pisal „Slubsk”.
4. Czyli nie jest tak, ze tylko nawiedzeni ekolodzy sie czepiaja.
==============================
http://www.jastra.com.pl/!plan.htm
do strony
poczatkowej / to begin page